Jak ważne jest pierwsze wrażenie, wie wielu ludzi, także ci, którzy mówią, że zakochali się od pierwszego wejrzenia. Zdarza się, co poradzić. Ale czasem warto dać drugą szansę. Komuś się przedstawiłeś na imprezie, on tobie, potem bania, nazajutrz nie pamiętasz, jak się nazywasz, a co tu jeszcze pamiętać, jak nazywają się inni. W takim przypadku można poznać się raz jeszcze. Tak było i w moim przypadku. Kiedyś poznałem Raciborskie, mocne, mocarne, wyraziste, ale może zbyt wyraziste, żeby wracać, żeby dobrze wspominać. Znajomy piwosz i grafik, Piotr C., w ubiegłym tygodniu przyniósł mi właśnie Raciborskie. W tym samym czasie i sprzedawca w moim ulubionym sklepiku piwnym bardzo je zachwalał. Nabyłem drugie, bo po co się męczyć, zaaplikowałem. I w porządku! Tak samo było z Łomżą niepasteryzowaną. Rozlewanie jej do małych butelek to tylko drażnienie lwa. Udało mi się kupić trzy duże i wtedy dopiero poczułem ten smak. Ciekawostka: 0,33 i 0,5 w tej samej cenie. Pojawił się za to inny problem – data ważności na tym piwie – 12 listopada. Czy to jest jeszcze piwo niepasteryzowane? Kto mi odpowie?
Niepasteryzowane, na pewno - kupili sposób od Apple'a...
OdpowiedzUsuń