Nie ma to jak dać obco brzmiącą nazwę, do tego etykietę, jak nic przypominającą Budweisera. Często jednak opakowanie nie idzie w parze z tym, co można znaleźć w środku. Sprzedawca w moim sklepiku polecił, więc wziąłem dwa do esksperymentów, a te, jak już w tym miejscu wiele razy wspominałem, wymagają ofiar. Pilsweiser to dawny browar Grybów. Kilkanaście lat temu wielokrotnie odwiedzałem przystań "U Faryja" w Rucianem-Nidzie. Kiedy ludzie dobrze się bawili przy szantach, właściciel tawerny miał zwyczaj stawiać skrzynkę piwa. Był to zawsze właśnie Grybów, chyba marcowe. Najtańsze i najgorsze, z siermiężnymi, odpadającymi etykietami, choć pewnie pijanemu żeglarzowi było już wszystko jedno. Z tym wspomnieniem w głowie przystąpiłem do degustacji i... miła niespodzianka! Pilsweiser Niepasteryzowany może nazywa się pretensjonalnie, etykietę ma pretensjonalną (mimo że widnieje na niej zabytkowy budynek browaru, a na to ostatnio zwracam uwagę), ale smakuje świetnie. I chyba jest piwem naprawdę niepasteryzowanym, a nie tylko sterylizowanym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz