Jak sama nazwa wskazuje, jest to piwo rozlewane w... Olsztynie. Kormorana chyba potrafię poznać już po zapachu! Piwo powstało z sentymentu, nawiązanie do PRL tak etykietą, jak i wprost, wypisane na kontretykiecie. Czy takie piwo w istocie było, nie pamiętam. Wtedy jeszcze nie piłem. Żona jest ze Świętokrzyskiego, zapytałem, też nie pamięta. Przejdźmy zatem do samego piwa. Po pierwszym łyku, co jest charakterysztyczne dla BK, odrzuca. Coś jest nie tak. Może woda? Ale potem jest już tylko lepiej. Podejrzewam jednak, że skończy się właśnie na tym eksperymencie. Tyle o piwie. Wróćmy zatem do życia. Góry Świętokrzyskie. choć są niewielkie, lubię. Spędziłem w nich sporo czasu. Pierwszy raz w 1985 roku, kiedy to zdobyłem tak Łysą Górę, jak i Łysicę. Potem były osławione rajdy świętokrzyskie, spanie po stodołach, koszmarnie długa i prosta droga na Wykus. Góry te potrafią oczarować, warto wracać tam raz na jakiś czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz