Lwówek wypuścił specjalne piwo dla miasta zachodzącego słońca, jak brzmi napis na etykiecie, czyli Darłowa. Pani w mojej budce sprowadziła je po tym, jak zobaczyłem to piwo na facebooku. W Darłowie nigdy nie byłem. Kojarzy mi się dobrze. Tam wszak odbywa się impreza literacka, promuje się kryminały. Tam chętnie jeździł Tyrmand, który później umieścił w tym mieście akcję powieści Siedem dalekich rejsów. Może kiedyś. Wierzę, że pobyt w Darłowie będzie przyjemniejszym doznaniem niż picie Darłowiaka, który ewidentnie nie wyszedł mistrzom ze Lwówka. Jest przede wszystkim za słaby, bo ma ledwo 4,2 %. Niepasteryzowany, ale coś tu nie gra, coś nie pasuje. Nijak się ma do Lwówków Książęcego i Ratuszowego. No i jest to pierwsze od dawna piwo, które w ogóle nie ma piany! Jak to możliwe? Oj, szkoda, szkoda... Pisał Tyrmand we wspomnianej powieści: "Kiedy kobiety nie umieją odmawiać (…), upada kultura i więdną sztuki piękne. Kiedy kobieta potrafi powstrzymać rękę, ściągającą jej majtki, ręka pisze „Cierpienia młodego Wertera”, układa elegie, tworzy piękno i sięga po pojedynkowy pistolet, którego strzał otwiera oceany uczuć subtelnych i tkliwych." I nic na to nie pomoże nawet Darłowiak...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz