poniedziałek, 25 stycznia 2010

Koreb

Sklepik osiedlowy oferował za połowę ceny. Pytam, do kiedy ważne. Skończyło się dwa dni temu, ale powinno być jeszcze dobre – odpowiada sprzedawca. Cena jednak zrobiła swoje; normalna bowiem wynosi złotych 5 z groszami! Wziąłem dwa, ekperymenty wszak wymagają ofiar. Że nie filtrowane, było widać od razu: coś pływało, gdy się na butelkę spojrzało pod światło. A w smaku – bardzo szlachetne, wyraziste, piwo po prostu, nie żadna masówka. Na etykiecie stoi, iż piwo robione jest starą metodą Korabitów, zawiera żywe kultury drożdży, żywice chmielowe, garbniki, minerały. Poniżej średniowieczna rycina przedstawiająca króla Aleksandra i kanclerza Łaskiego, pijących piwko w wieku XV, a może XVI, więc czymże wobec tego są te dwa dni po terminie...

piątek, 15 stycznia 2010

Weizen

Wczoraj wieczór w Bierhalle w Arkadii, w towarzystwie panów oficerów. Weizen w litrowych kuflach. Frajda prawdziwa, bo z góry można było oglądać, jak pan piwo robi, coś dosypuje, miesza, sprawdza, podkręca kurki. Weizen, jak wszyscy zapewne wiedzą, jest piwem pszenicznym, mętnym i pysznym. Najważniejsze jednak, że rano łeb po nim nie boli. Zazwyczaj, bo jak siądziesz obok palaczy albo sam przypalisz, toś załatwiony. Bierhalle jest miejscem szczególnym. Dwa lokale w Warszawie, gdzie jest miło i kelnerki niczego sobie. Pamiętam Octoberfest, kilka lat temu, w namiocie Bierhalle na Polu Mokotowskim, gdzie piliśmy za friko, w dodatku Wodecki śpiewał i na trąbce grał. Do Bierhalle wpadamy czasem z autorem Dawidem Kornagą, aby przedyskutować najnowsze problemy rodzimej literatury, no i właśnie z NATO, by powspominać czasy Fabryki frajerów.