piątek, 30 października 2009

Lista nieobecnych

W te dni pełne zadumy, pod koniec Octoberfestu, akurat na tej stronie warto pochylić się chyba nad markami, których nie ma już wśród nas. Kapitalizm zjadł, wilcze prawa rynku, że łza się w oku kręci. A jeszcze niedawno wracając do domu nad jeziorem (nie nad rozlewiskiem!), kupowałem Barkasa z Braniewa, który pod koniec działalności wypuścił też na rynek piwo o nazwie Batory. Nie kupię już niepasteryzowanego Grudziądzkiego, na etykiecie którego był swego czasu Tomasz Adamek. Nie ma Lwówka Śląskiego, nie ma Juranda, którego piło się na studiach, nie ma Reginy w małych butelkach, po które sięgało się podczas rejsów, i wielu innych piw. Dziwne, że zniknęły też piwa, produkowanne niegdyś przez istniejące do dziś i dobrze mające się browary. Komu przeszkadzało EB, piwo babskie, ale i kultowe? A niebieski Heveliusz? A 10 i pół od Lecha? Pozostaną etykiety i smak w pamięci.

poniedziałek, 26 października 2009

Piast Niepasteryzowany

Piątkowy wieczór pod hasłem: kto nie pija Piasta, ten pederasta! Tak mawiał jeden znajomy lekarz z Wrocława. Ale nie z tego powodu nabyłem trzy i wytrąbiłem szybciej niż zazwyczaj. Piast jest lepszy odrobinę od brata swego Bosmana niepasteryzowanego, pełniejszy, delikatniejszy. Ciekawe, czy też się niebawem skończy? Z prezentacją zabytków miasta na etykiecie też dobry pomysł, zresztą na zwykłych Piastach ratusz jest od dawna. Generalnie polepszył się. Pamiętam jeden sezon w Mikołajkach, kiedy cała wioska żeglarska była zdominowana, wszystko żółte. I nie dało się tego pić! Wróciłem do marki po latach, będąc na Dolnym Śląsku i... jest w porządku. Pity nawet z puszki tą wiosną, w hotelu we Wrocławiu, smakował bardzo.

środa, 21 października 2009

Lech Pils

Na dzisiejszy wieczór szef kuchni, a raczej baru poleca Lecha Pilsa. Napis na butelce: Tylko w Wielkopolsce jest bardzo prawdziwy, niestety. W Warszawie można zaopatrzyć się w piwo ze złotą etykietą chyba tylko w Piotrze i Pawle, wszak to sieć sklep z Poznania. Lech Pils to piwo, mimo że pasteryzowane, bardzo szlachetne. Czuć w nim wielkopolską solidność, a jednocześnie delikatność i pełnię smaku. Pierwszy raz piliśmy Pilsa rok temu nad morzem i bardzo przypadł nam do gustu.

poniedziałek, 19 października 2009

Bosman Niepasteryzowany

Dostępny do wyczerpania zapasów – brzmi zapis na stronie www szczecińskiego browaru. To bolesne, szczególnie że piwo jest w porządku. Nie można go tylko za bardzo schładzać. Zawsze miałem wielki sentyment do Bosmana, który, czerwony full, w połączeniu z atmosferą stadniny koni w Bielinie nosił kiedyś, aż miło. Lepiej niż te konie... No i ta pomysłowa reklama z mruganiem, kilka lat temu, kiedy nie można było reklamować piwa w telewizji.

środa, 14 października 2009

Zwierzyniec Pils

Szedłem za przeczuciem. Gdy mieszkałem 8-9 lat temu na Mokotowie, zachodziłem do dwóch sklepików przy al. Niepodległości, oferujących piwa z całego świata, nawet japońskie. Pamiętałem, że był tam i Zwierzyniec, w śmiesznych butelkach 0,33 z długą szyjką. Od kilku miesięcy kupuję to piwo, ale w puszkach, w supermarkecie Simply. Jest bardzo dobre, szlachetne i, jak twierdzi kolega Alex, który był kiedyś w browarze w Lublinie, lekko tylko pasteryzowane. Jednak co butelka, to butelka. Byłem w okolicach metra Racławicka, no to czemu nie sprawdzić. Wchodzę, jest! To chyba jedynie miejsce w Warszawie. Trzeba będzie je częściej odwiedzać.
PS. I kosztuje, choć to nie supermarket, 2 złote!

poniedziałek, 12 października 2009

Ciechan Wyborne

Piszą, że to najstarszy browar na Mazowszu, że jedyny polski browar w promieniu kilkuset kilometrów. Ja dodam, że Ciechan Wyborny, piwo niepasteryzowane, to najlepsze piwo, jakie zdarzyło mi się pić. I do zdarzeń tych doprowadzać jak najczęściej. Jaki jest Ciechan Wyborny? Raz się pieni, że aż trzeba przelewać, innym razem ni cholery i technika nalewania do szklanki nie ma tutaj nic do rzeczy. Delikatny, ale wyrazisty smak, wchodzi doskonale, rano bez najmniejszych problemów. Piwo jest dostępne w coraz większej ilości sklepow, ostatnio widziałem je nawet w Carrefourze! 

Przy okazji słów parę o miejscu, gdzie się zwykle zaopatruję: to zwyczajna budka przyklejona do osiedlowego samu, po lewej stronie skup surowców wtórnych, trolle się kręcą, więc paniusia w szpilkach przespiesza kroku. Zaopatrzenie sklepu z pewnością przyprawiłoby o zawrót głowy każdego konesera piwa. W zwykłych sklepach masz trzy lodówki należące do trzech największych korporacji i tyle. Tutaj samych piw niepasteryzowanych jest chyba z dziesięć rodzajów, "wynalazki" praktycznie z całej Polski, butelki wymienia się bez problemu, a stali klienci są poznawani i witani od progu. Sama przyjemność, a to dopiero początek: Ciechan bowiem czeka...