wtorek, 24 maja 2011

Gdańskie


Po raz drugi na tym blogu nie napiszę o piwie, które właśnie wypiłem, a będę wspominał. Jest takie piwo, za ktorym tęsknię bardzo, które gdzieś zniknęło, choć nikt nie ogłosił oficjalnie końca jego produkcji. Mówię tu o piwie Gdańskim. Ech, co o było za piwo, jak smakowało, gdyśmy armadą całą podpłynęli wieczorem na półwysep Wierzba na Mazurach w 1995, a może 1996 roku. Jak było mi pić je, gdyśmy z zespołem wracali z koncertu w Jastrzębiej Górze w roku 2003, a może 2004. Ostatni raz piłem Gdańskie na wakacjach w Jastarni w 2006 roku. Od tej pory słuch po nim zaginął. Kiedyś, podczas promocji książki Aleja samobójców Krajewskiego i Czubaja, zwróciłem uwagę panu Markowi, iż bohater tej powieści nie mógł kopnąć puszki po piwie Gdańskim, gdyż występuje ono tylko w butelkach. W drugim wydaniu zostało to zmienione. Mój mały sukces, tylko Gdańskiego wciąż brak...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz