poniedziałek, 2 maja 2011

Kormoran

Podczas świątecznego pobytu na Mazurach, w myśl zasady, że testuję piwa właściwe dla danego regionu, sięgnąłem po Kormorana z BK. Etykieta podobne do całego rzutu piw ambitnych (Świeże, Rześkie, Warmiak etc.), czyli w tonacjach beżowo-brązowych. Na kontretykiecie stoi: piwo dla wielbicieli prawdziwego chmielowego smaku. Uwaga bardzo mocno chmielone! (interpunkcja oryginalna). Dalej informacja, że do produkcji tego piwa użyto aż pięciu odmian chmielu. To: Marynka, Sybilla, Lubelski, Zatecki i Tettnanger. Co wyszło z tego połączenia? Coś... okropnego! Gębę wykręca! Z trudem zmęczyłem półtora litra tego piwa. Jedyne, co mi się kojarzy, porównanie, którego chciałbym użyć, to do... wody z kałuży, której użyto do produckji. Nigdy nie piłem wody z kałuży, ale jakoś tak mi się widzi. W sumie zaczynam dochodzić do przekonania, że niektóre ambitne produkty BK niewiele się różnią od piw robionych masowo, z kolorowymi etykietami. Przykro mi. Na pocieszenie, w temacie kormoranów: rok temu jeden taki, prawdziwy, siedział całe lato na pomoście na Małym Jezioraku. Kilka dni temu, po drugiej stronie jeziora, jakieś dwa metry od brzegu, znalazłem gniazdo perkoza. I dwa osobniki. Piękne!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz