Ja, Browarschauermensch
Nam pić nie zakazano. Wstąpiłem na piwo... (S.I. Witkiewicz)
środa, 6 listopada 2013
Pytanie
Rok równo mija od ostatniego postu. Wrócić? Myślę. Tyle nowych piw, smaków, spostrzeżeń. Nie jestem specem, pisałem, co czułem. Może warto? Rok jeden mój kolega nie pił, bo obiecał. Potem wrócił. Zrobić tak samo?
wtorek, 6 listopada 2012
Trybunał Niefiltrowany
Mieszkam na Piaskach. To osiedle, na którym mieszkał bohater filmu Nie ma róży bez ognia. Pamiętacie, jak chodził do administracji? I Bronisława Pawlika, który popijał sobie piwko w małych buteleczkach? W takich właśnie małych buteleczkach kupuję od niedawna piwo Trybunał Niefiltrowany. To kolejne niezłe piwo z Piotrkowa (choć nie rozumiem, czemu zniknęło Ale Ale z tego browaru). Ekonomiczne bardzo, bo w sklepie, gdzie zwykle robimy zakupy, jest w promocji, do tego buteleczki są bezzwrotne. Piwa tego miałem po raz pierwszy kosztować podczas meczy Polska-Anglia na Stadionie Narodowym. Mecz się nie odbył, ale piwo wypiłem w ilości czterech. Spokojnie mogę polecić, nie jest mocne, takie w sam raz na przerwę w pracy. Jedyny minus, że się nachodzić do lodówki trzeba.
piątek, 2 listopada 2012
Namysłów Pils
Dawno mnie tu nie było, co nie oznacza, że nie piłem. Owszem, piłem, testowałem, oceniałem. Dość wysoką notę otrzymał Namysłów Pils w zielonej bezzwrotnej butelce. Ma wszystko, co winien mieć pils. Jest lekki i smaczny. Warto mieć zapas w lodówce, nie zmarnuje się z pewnością. Wypiłem dwa, wróciwszy jakiś czas temu z wieczoru autorskiego w Łodzi, choć przywiozłem ze sobą trzy Pyszne, które są tylko tam do kupienia i jeszcze w Radzyminie. Było to wymarzone ukoronowanie dnia pełnego wrażeń. Świat przez zielone szkiełko wygląda bowiem zupełnie inaczej.
wtorek, 4 września 2012
Krakowiak Nieklarowny
I kolejne piwo z Browaru Południe, Krakowiak Nieklarowny. Muszę powiedzieć, że odrzuca mnie, gdy etykieta piwa jest zbyt krzykliwa, jakieś czerwienie, zielenie, srebra i złota. Może w środku jest coś dobrego, ale ja mam blokadę. Dlatego nie kupiłem jeszcze i nie piłem piwa na przykład z browaru Fortuna. Browar Południe, szykując design swoich produktów, musiał współpracować z grafikiem, który zna się na rzeczy. I chyba robił coś wcześniej dla Krakowskiego Kredensu. Podobne, prawda? Do tego zawieszka na szyjce butelki, gdzie podano sposób serwowania piwa niefiltrowanego. Nalejmy więc i wypijmy. Ale najpierw popatrzmy. Kolor urynalny (gdzieś przeczytałem to określenie i bardzo mi się spodobało). Smak. Poprawny, bez uniesień. Wypiłem dwa i poczułem nawet moc. Może się poprawi, bo warto, by Kraków, prócz małych browarów restauracyjnych, miał coś swojego. Żeby pić piwo z tego browaru, siedząc gdzieś na murku na Kazimierzu lub nad Wisłą (ciekawe, czy straż miejska tam mocno łapie?). Lub gdziekolwiek, bo to miasto magiczne. Zapytano W. Allena, przy okazji premiery filmu promującego kolejne miasto europejskie, czyli Rzym, czy nakręciłby film w Krakowie. Powiedział, że tak. Za 15 milionów dolarów. Póki co może promujmy Kraków Krakowiakiem Nieklarownym.
czwartek, 30 sierpnia 2012
Podhalańskie
Hej! – że się przywitam jak na Podhalu. Nic nie napisali, kto Podhalańskie wyprodukował, ale look podsuwa mi myśl, że to może być Browar Południe z Krakowa, dawny GAB, który od niedawna atakuje mocno i z dobrym skutkiem. Podhalańskie jest całkiem smaczne, powinno na dobre zagościć właśnie tam, skutecznie konkurować z Tatrą. No i pewnie jeszcze lepiej by smakowało, gdyby pić je pod Giewontem, na Krupówkach czy gdzieś obok. Piwo i Tatry kojarzą mi się szybko i jednoznacznie z jedną osobą, z Witkacym. Tak jak na etykiecie piwa Pyszne jest Ernest Hemingway, tak ktoś powinien dać na etykietę piffka jakiegoś portret Witkaca, który był trunku tego wielkim miłośnikiem. Może kiedyś. W każdym razie do Podhalańskiego warto wracać, tak jak warto wracać w Tatry.
środa, 1 sierpnia 2012
Darłowiak
Lwówek wypuścił specjalne piwo dla miasta zachodzącego słońca, jak brzmi napis na etykiecie, czyli Darłowa. Pani w mojej budce sprowadziła je po tym, jak zobaczyłem to piwo na facebooku. W Darłowie nigdy nie byłem. Kojarzy mi się dobrze. Tam wszak odbywa się impreza literacka, promuje się kryminały. Tam chętnie jeździł Tyrmand, który później umieścił w tym mieście akcję powieści Siedem dalekich rejsów. Może kiedyś. Wierzę, że pobyt w Darłowie będzie przyjemniejszym doznaniem niż picie Darłowiaka, który ewidentnie nie wyszedł mistrzom ze Lwówka. Jest przede wszystkim za słaby, bo ma ledwo 4,2 %. Niepasteryzowany, ale coś tu nie gra, coś nie pasuje. Nijak się ma do Lwówków Książęcego i Ratuszowego. No i jest to pierwsze od dawna piwo, które w ogóle nie ma piany! Jak to możliwe? Oj, szkoda, szkoda... Pisał Tyrmand we wspomnianej powieści: "Kiedy kobiety nie umieją odmawiać (…), upada kultura i więdną sztuki piękne. Kiedy kobieta potrafi powstrzymać rękę, ściągającą jej majtki, ręka pisze „Cierpienia młodego Wertera”, układa elegie, tworzy piękno i sięga po pojedynkowy pistolet, którego strzał otwiera oceany uczuć subtelnych i tkliwych." I nic na to nie pomoże nawet Darłowiak...
wtorek, 31 lipca 2012
Tyskie Klasyczne
Kompania Piwowarska się ruszyła. Dotąd Tyskie to było tylko Gronie i Książęce. Pierwsze nałogowo pije mój szwagier, ja wolę Książęce. Teraz pojawiają się trzy nowe mutacje tego ostatniego. Ale zanim po nie sięgnę, parę słów na temat Tyskiego Klasycznego. Pierwszy raz widziałem je na majówce w Sandomierzu. Etykieta przykuwa wzrok. Jestem pewien, że gdybym kupił je wtedy, schłodzone, i wypił na miejscu jak kolega Ciepłotek, może by mi podpasowało. Wszak na smak piwa składają się nie tylko chmiel i woda, ale okoliczności i towarzystwo, w którym się pije. Kupiłem, posmakowałem i wyszło coś miernego, bez szczególnych uniesień. A szkoda.
Subskrybuj:
Posty (Atom)