czwartek, 6 maja 2010

Portery

Zanim przez Stare Miasto ruszył do tramwaju, zachodził do portowego szynku Pod Jeleniem. Stłoczeni w nim mężczyźni przekrzykiwali się wszystkimi chyba językami świata, ale dla Castorpa, pijącego tu ze smakiem szklankę porteru, nawet nie owa marynarska egzotyka czyniła to miejsce interesującym, lecz kelner, którego uważnie śledził. Tak Paweł Huelle w powieści Castorp, jak i Tomasz Mann w Czarodziejskiej górze wspominali, że Hans Castorp to jeden z największych smakoszy ciemnego mocnego piwa. Jakie mógł pić w Gdańsku, a jakie podczas pobytu w górach? Czy było to okocimskie, które nabyłem w zwyczajnym supermarkecie, a może piwo ze Zduńskiej Woli, które oferował słynny sklepik na Pejzażowej? Tego nie wiemy. Pewnie jakieś gdańskie, pewnie austriackie, no chyba że żywieckie. Ja mogę powiedzieć, że przygodę z porterami warto od czasu do czasu powtarzać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz