czwartek, 23 grudnia 2010
Ciechan Mocny
środa, 8 grudnia 2010
Co? Szkło!
środa, 1 grudnia 2010
Żywe
wtorek, 30 listopada 2010
Ale Ale
"W ciągu tego wyjaśnienia pan Szprot ustawił na stole trzy kufle i odkorkował butelki.
– No, tylko spojrzyj, panie Ignacy – mówił radca, podnosząc napełniony kufel. – Kolor starego miodu, piana jak śmietana, a smak szesnastoletniej dziewczyny. Skosztujże… Co to za smak i co za posmak?… Gdybyś zamknął oczy, przysiągłbyś, że to Ale… O! uważasz?… Ja powiadam, że przed takim piwem należałoby płukać usta… Powiedzże sam: piłeś kiedy coś podobnego?…
Rzecki wypił pół kufla.
– Dobre – rzekł."
wtorek, 23 listopada 2010
Twierdzowe
wtorek, 16 listopada 2010
Rybnicki Niepasteryzowane
środa, 3 listopada 2010
Awiatik niepasteryzowany
piątek, 29 października 2010
Pilsweiser Niepasteryzowany
poniedziałek, 18 października 2010
Amber Naturalny
poniedziałek, 11 października 2010
Zawiercie Jasne Pełne
piątek, 1 października 2010
Tradycyjne Jabłonowo
czwartek, 30 września 2010
I co teraz pić?
czwartek, 23 września 2010
Mastne
Skąd taka nazwa? Pytam jako filolog. A no mastne, czyli mięsiste, pełne. Pełne skladników, bo i znadziesz tu słód pilzneński, monachijski i karmelowy, a także pszeniczny. A wszystko to na jubileusz 1200-lecia powstania Cieszyna. Nigdy tam nie byłem, może powinieniem. Piwo zaś, cóż, jak za tę jubileuszową, specjalną cenę, czyli grubo ponad cztery złote... Chyba jednak rozczarowuje, Etykieta, owszem, piękna. Piana zostaje na ściankach, barwa ciemna, a nie jakieś siki, ale coś tu jednak nie gra, coś przedobrzyli. Piwo z Cieszyna nie cieszy. Piszą, że to jedno z najstarszych piw w Polsce. Ja jednak chyba pozostanę wiernym równie staremu, bo założonemu przez księcia Henryka Brodatego Lwówkowi Śląskiemu.
czwartek, 26 sierpnia 2010
Drugie spotkania
czwartek, 12 sierpnia 2010
Leżajsk Pełne
czwartek, 5 sierpnia 2010
Książęce Lwówek Śląski
wtorek, 3 sierpnia 2010
Kanclerz
środa, 9 czerwca 2010
Leksykon piwa
poniedziałek, 31 maja 2010
Łomża niepasteryzowane
poniedziałek, 10 maja 2010
Żytnie
piątek, 7 maja 2010
Okocim OK
czwartek, 6 maja 2010
Portery
wtorek, 20 kwietnia 2010
Brackie
piątek, 9 kwietnia 2010
Remus
poniedziałek, 15 marca 2010
Dębowe Mocne
Nie wszyscy biesiadnicy, którzy tego wieczora siedzieli w tawernie "Pod Srebrną Stynką", byli jednak w tak bojowych nastrojach. W kącie sali jadalnej siedział samotnie młodzieniec w stroju podróżnym kupca. Do nikogo nie przepijał ani nie zagadywał. Pochylony nad wieczerzą, wydawał się być całkowicie pochłoniętym jedzeniem, jak i swoimi myślami. Od czasu do czasu podnosił wzrok znad talerza albo przy uniesieniu do ust pucharka z winem spozierał w jeden punkt, jedno miejsce i człowieka jednego.
Kapitan Kizero. Hans Kizero – powtarzał wciąż w myślach ów człowiek i nie były to myśli dobre.
W rzeczy samej: w centralnym punkcie tawerny dziedział przesławny Hans Kizero, dowódcza "Żółtego Lwa", starej dwumasztowej pinki, pływającej w służbie króla polskiego Zygmunta III Wazy, która wsławiła we wspomnianej kilka chwil wcześniej, zwycięskiej bitwie z eskadrą szwedzką pod Oliwą 28 listopada 1627 roku, a potem ścigała wycofujących się Szwedów. Zimą tego samego roku "Żółty Lew" wyruszył w rejs rozpoznawczy burta w burtę z "Latającym Jeleniem", "Arką Noego" i "Panną Wodną". Wtedy to pinka kapitana Kizero zdobyła płynącą z kontrabandą fluitę holenderską, która później, już jako "Feniks", pływała dumnie pod polską banderą. Wiele razy jeszcze zapuszczał się "Żółty Lew" na wody Zatoki Gdańskiej i Morza Bałtyckiego, by bezlitośnie tropić i ścigać przemytników i szwedzkich szpiegów. Teraz zaś właśnie w tym okręcie, choć niewielkim, i walecznym jego dowódcy, pokładano nadzieje, że obroni Gdańsk przed zmierzającą z północy nawałą.
wtorek, 23 lutego 2010
Olsztyńskie
niedziela, 14 lutego 2010
Tatra
czwartek, 4 lutego 2010
Premium Cornelius
– Mikołaju, Mikołaju! – uszu kanoników doszedł podniesiony głos.
Przez ciżbę przepychał się sługa jednego z kanoników. Kilka par oczu odprowadzało go aż do stołu, zajmowanego przez panów z Fraunenburga.
– Co się urodziło, Kurt? – zapytał kpiąco i w zastępstwie Kopernika Sculteti.
Sługa nazwany Kurtem stał przy stole i sapał przez dłuższą chwilę. Z burki, którą miał na grzbiecie, unosiła się para.
– Pan mój, Herbert Kunze, zaniemógł! – wyrzucił wreszcie z siebie.
Kanonicy Jan i Mikołaj tylko popatrzyli na siebie. Wiedzieli dobrze, co mogło zaszkodzić kantorowi fromborskiego, i że i tym razem przeżyje. Doktor Mikołaj jednak nie potrafił nie przejmować się takimi wiadomościami.
– Powiedz swojemu panu, że za dwa pacierze będę – rzekł ze spokojem.
Kiedy Kurt oddalił się, Jan Sculteti popatrzył pełnym melancholii wzrokiem ponad głowami i ramionami gości, za okno karczmy, w którym dzień już zgasł na dobre.
– Niech no tylko zdrów będzie na jutro nasz drogi kantor Kunze, opój i obżartuch – powiedział jakby do siebie. – Jutro wielki dzień...
poniedziałek, 1 lutego 2010
Premium BK
"Przywilej rozkoszowania się tym trunkiem był zarezerwowany od lat dla zwolenników łagodnego piwa beczkowego. Od teraz i ty możesz poczuć się kimś wyjątkowym" – napisano na etykiecie. Ja czuję się wykątkowo i wyjątkowy tak czy inaczej, ale z przyjemnością przystąpiłem w sobotni wieczór do eksperymentu. Kupując Premium BK, złamałem też starą zasadę, iż piwa północne pijam, gdy jestem na północy. Problem w tym, że nie można ich tam dostać! A w Warszawie jest. I dobrze, bo będę je teraz częściej kupował: cena (2,70 zł), etykieta (trzyma poziom, jakieś pagórki, chmurki) i smak (na początku lekki kwas, potem już lepiej, pełniej, prawdziwiej) skłaniają ku temu, zawsze też przy okazji wesprze się rodzimy biznes.